
PRAWDA...
- renata_rakoczy

- 24 kwi 2023
- 3 minut(y) czytania
PRAWDA...
Świat zawsze cię zrównoważy do prawdy jaką w sobie nosisz o sobie.
Trochę doświadczeń za mną i poszukiwania o co w naszym życiu chodzi.
I dziś jedno wiem... chodzi o miłość, obfitość. Ale nie tą wyuczoną z głowy jak dziś nowy trend pędzi.
Nie tą wytrenowaną poprzez różnego rodzaje terapie, grzebanie w dzieciństwie, kodowanie, oczyszczanie pokoleń, karmy wcieleniowe itp., choć to droga i moja również była.
Dziś...
Stwierdzam, że jedyna droga to POCZUĆ, STAĆ SIĘ TYM OD CENTRUM SERCA miłowaniem Jego w sobie. To jedność w sobie tej słabej i tej mocnej i umiłowanie w każdej kreacji.
To miłowanie mocy Boga w sobie a jednocześnie człowieka nieudolnego, upadającego.
To miłowanie siebie w zdrowiu i chorobie.
W bogactwie i biedzie.
To ten fundament na którym możesz siedzieć i wiesz, że masz w sobie Jego doskonałego jak i człowiecze niedoskonałe życie.
Tu mogę śmiało stwierdzić, że to przestrzeń do kolejnej przestrzeni jakiej dążymy wszyscy.
Tu jest Jego moc w Tobie.
Przestrzeni, że jesteś ale ciebie nie ma.
Jestem wszystkim i niczym. Jestem poprostu taka jaka jestem. Poprostu Boska. Jego dzieckiem ukochanym, umiłowanym z każdą doskonałością i niedoskonałością w sobie.
Jestem Jego miłowaniem.
Tu już głowa wykonuje tylko to co serce mówi w MIŁOWANIU wszystkiego.
Tu SERCE działa wbrew logice człowieczej.
W spokoju, radości serca, duszy i ducha. Ciało zdrowieje bez wymuszania czegokolwiek na sobie.
Tak z mojego doświadczenia, podkreślam, bo możesz mieć inne i fajnie, ciekawie doświadczenie. A jeśli masz ochotę się podzielić to zapraszam do kontaktu priv. i dziękuję 😘
Na podstawie trzech etapów albo dwóch gdzie trzeci to jedyny nasz słuszny czyli tak naprawdę pierwszy mojego życia.
Trzy fazy życia:
1. Wyszłam do życia dorosłego z ogromem programów niedoskonałości. Więc biorąc się ostro za naukę szkolną i tworzenie swego świata stałam się Dyrektorem. Ale wewnętrznie pustka. Więc, w skrócie, świat musiał zrównoważyć do tego co we mnie. I zrobił to poprzez chorobę czyli depresję i stratę majątku jaki z eks mężem stworzyliśmy. I zrównoważył do pustki jaką wtedy w sobie czułam albo raczej nic nie czułam. 😜
2. Po 40-tce kolejna faza kochania, miłowania, podnoszenia swojej wartości już niby wewnętrznie czyli tylko w głowie. Zmiana wzorców, kodów, praca z dzieckiem wewnętrznym, z traumami i przeróżne, różniste terapie, psycho, mentale i pewnie znasz bo może akurat w jednej z nich jesteś.
Byłam i owszem działało do czasu. Do czasu kiedy wszechświat chciał równowagi, bo to podstawa życia na ziemi. I nawrtoka nastąpiła do serca. Tu kolejne gruzy materialne, drugi eks, ale zdrowie jeszcze ok. Droga nowa do czucia, poczucia siebie miłowaniem Boga w nas lub raczej obfitości Jego we mnie a ja maluczka i wielka jednocześnie w Nim.
3. Tu droga po 50-tce. Początek totalnie jak we mgle. Dosłownie jak dzieciak z białą kartką w głowie bo tam Dosłownie to czułam. Pierwsze półtora roku (w grudniu 52) to jak robota na otwartym sercu bez znieczulenia.
Jedyna słuszna terapia to Jezus Chrustus i Bóg. Duch który prowadzi ale ufność twa ma sięgać wręcz zenitu.
Świadomość Chrystusowa, Bóg miłujący w Tobie a ty w nim. Bez końca ufność we wszystko co cię spotka i miłowanie każdej sytaucji w jakiej się znajdujesz stale i bez konca z otwartym sercem. Radość z faktu życia, wdzięczność, praca wyłącznie z Nim bo nic innego już nie działa. Dosłownie!
Trudne? Hmmm... w ujjjj... ale idzie krok po kroku. Zaufanie Bogu i Jego dobroci, że tylko Ona istnieje i tylko Miłowanie, Obfitość, Spokój, Radość Jego to jedyna słuszna wiara jaka w sercu, głowie, trzewiach ma płynąć i wypełniać wręcz na wskroś.
Jesteś Jego naczyniem a jednocześnie cudem ale z Jego wolą w sobie, której umysłem nie ogarniasz i nie dasz rady mimo wszelkich znanych ci metod 🙃😜
Jego wola jest twoją wolą. Dusza ludzka łączy się z Duszą Boską. Ułomność człowiecza lub drugi koniec czyli: jestem odlot znika.
Jak już ukochasz, miłowaniem obejmiesz, wnętrzem, sercem bez głowy, ten cały gruz na jakim się znalazłam wówczas pojawia się dalsze światło i obfitość Jego. Tyle, że ja już nic nie robię ze swojej siły a wszystko idzie w Boga mocy. I jak to ostatnio klient stwierdził... ja pierdziu... jak mi się lekko zrobiło.
I jeśli pytasz mnie co dalej? Nie wiem. Wiem, że jest dobrze i tak będzie. Cały czas w nauce ufności, miłowaniu Boga bo to proces. Zdrowie Jego, Obfitość Jego, Bagactwo Jego we mnie, w sercu i głowie.
Bo stale się uczę na tej nowej drodze.
Bóg we mnie a ja w Nim. Jestem ale mnie nie ma. I oczywiście umysł swoje jeszcze robi ale już coraz słabiej bo Jego miłowaniem to jest MOC❤️ Tak mi przyszło... to jak chodzenie po wodzie żyjąc na ziemi, z ufnością serca, że jedyna słuszna wiara to Miłowanie w Nim, z Nim stale i bez końca w obecności ❤️ i 🧠
Takie moje doświadczenie życia na dziś ❣️
Błogosławionego dziś Kochani
ReNata Rakoczy - Dusza Ciało Duch
Konsultacje online 1:1
Tel. +4673-913 10 72












Komentarze