top of page

Fazy Życia

Fazy życia opisuję na bazie dawania. Bo można je opisać na różnych jeszcze doświadczeniach.

A to moje doświadczenie. Może w tym zobaczysz siebie więc niech się niesie❤️

I. Jeśli określasz siebie poprzez to co posiadasz lub nie posiadasz to dajesz ale z lęku, że tobie zbraknie lub ja się dorobiłem, ciężko pracowałem to pier...le lub teraz modna faza czyli nie pomagam bo może jego dusza taką właśnie drogę wybrała lub nie dajesz bo poprostu nie masz. Ale to wszystko powyżej dotyczy materialnych rzeczy, które tobie wartości dodają albo w przypadku ich braku odejmują. Według umysłu.

Ale masz w sobie wiele miłości, czułości, radości której nie widzisz bo określasz swoją wartość poprzez pryzmat materii, wiedzy, dyplomów, wyglądu czyli wszystkiego co widoczne na zewnątrz.

Tu tęsknota lub dziura wewnętrzną rwie i hula ale tylko dlatego, że nie widzisz swojej wartości w sobie bez zewnętrznych rzeczy.

A ona jest w Tobie na 100 proc.

Stad jak ten zamek wartości mateirlanych, który określa twoją wartość zawali się to jesteś w dołku, lęku, braku jaki świat nie widział. A to bzdura. Piszę to bo sama doświadczyłam.

II. Dorabiam się i uczę widzieć siebie i swoją wartość, czułość, radość wewnętrznie ale jednak jestem w tym jak samosiek. Sam sobie, sam się uczę, sam widzę, sam zrobiłem/am, samopoczucie samemu. Tu ego nasze fruwa i hula i tu zaczyna się kolejna bajka ale niestety oparta na lęku. Bo już wiem z pierwszego stopnia jak to jest jak warunkuje mnie że mam albo nie mam więc zaczynam widzieć wewnętrzną wartość ale bywa, że nijak nie przekłada się na zewnątrz. Tu dziura w sobie może i mniejsza ale nadal hula a lęk jest dominującym uczuciem w dawaniu.

Bo mi zbraknie energii, pieniędzy, miłości, czułości, domu, itd. Tu wszystko się kłania w zależności od naszego wychowania a raczej dzieciństwa, wzorców z pokoleń i wcieleń.

Tu dawaj albo nie dawaj. Daj ale nie za dużo albo to co mi zbywa.

Tu daje ale to ja daje a ty jesteś, ten otrzymujący, biedny, to ja ci daje.

Lub wersja druga. Daję ale muszę też dla siebie bo mi zbraknie. Więc się waham ale daje z tym, że nadal siebie buduję tym dawaniem, martwieniem a innych widzę niżej. Co to oczywiście sprawia, że żyjesz w lęku a drugiego widzisz jako mniejszego.

Można się tutaj wznieść i dając powiedzieć, że jesteś Cudowna, że to przyjmujesz. Ale trzeba nasze ego wypalić a drugie widzieć, że ten proszący nie jest gorszy a cudowny. Czyli jest na pierwszym miejscu a ty dający na drugim.

Można tu ego zgnieść i otrzymując powiedzieć, że dający jest cudowny bo hojny i dziękuję ale trzeba widzieć w sobie wartość a nie ofiarę i równość wymiany. Tyle, że ta faza nadal bazuje na braku, lęku choć już w części na miłości. Stawiam pół na pół ale napewno jest tam oczekiwanie, że ktoś podziekuje, że ktoś mi da, ba... nawet Boga w to wkręcamy. A później lecisz na drugi koniec bujanki i masz totalny odlot i odcinasz się od potrzebujących.

3. I tu jest klu naszego życia. Jesteś ale Ciebie nie ma. Masz ale nie masz. Brak lęku, ego, ciebie, braku. Bo wiesz, że jesteś naczyniem Boga i wszystko co w tobie i na zewnątrz to On, Jego. Energia w tobie, której jest cały czas przypływ i odpływ. I tu dawanie jest przepływem. Przepływem Jego miłości, czułości, radości w nas jak i materialnych rzeczy bo one również od Niego.

To jesteś na flowww odlot i dajesz, dajesz, dajesz a jednocześnie dostajesz od Niego.

Bo celem życia i miłości jest dawanie. Przyjmujesz a raczej czujesz tylko wymianę.

Tu jest najważniejsze serce i czucie, uczucie a przez umysł wykonujesz. Tu wszyscy równi, piękni, Bogaci wewnętrznie i zewnętrznie. A nawet jeśli zewnętrznie nie ma to wnętrze tak piękne, że to co miłujące w środku daje. Bez lęku, że mu zbraknie bo wypełnia go tylko Boska miłość. Ostatnią zupę podzielisz na pół i się ciszycie we dwóch widząc i czująć siebie pieknymi wzajemnie. A jednocześnie bezpiecznymi w Nim. Jeden daje materię drugi energię , czułość ( tu konfiguracje różne) i wymiana płynie samoistnie bo wszyscy są tak samo wartościowi i pełni.

Tu wszyscy widzą siebie pieknymi, Boskimi, cudownymi, miłującymi i tak sobie płyniemy we wspólnym, razem, łącznym istnieniu. Bo jestem ale mnie nie ma. Nie ma mnie ale jestem. Jestem pełny/a Jego miłości. Wypełniony po brzegi. Boski.

Jestem dla Niego a on we Mnie. On we mnie a ja w nim.

I tak z dziś z konsultacji i moich doświadczeń osobistych. I to tylko skrót 😜🙃

To jak trzy wymiary, klasy, skoki, zwał jak zwał.

To droga w której obecnie się znajdujemy.

Gdzie siebie możesz znaleźć?

Dwie pierwsze - żadna nie jest zła ani dobra to poprostu drogi do trzeciej drogi życia. Wolnego, miłującego życia w Nim i z Nim.

Jestem ale mnie nie ma. Nie ma mnie ale Jestem.❤️ Jego obfitym, bogatym, miłującymi, radosnym naczyniem. I jeśli widzę to w materii to jest ok a jeśli nie to też jest ok. Bo bazujemy na wspolnocie, łączności, miłości z wnętrza siebie czyli Jego. ❤️

ReNata Rakoczy


 
 
 

Komentarze


bottom of page